Tak sobie myślę, że dobrze by było, gdyby wszystko co się wydarzyło, było po coś.
I było potrzebne.
I dobre.
Życzę Wam i sobie nadziei, że tak jest i siły, żeby w tej nadziei trwać.
Miłości i radości w Nowym Roku!
A teraz korzystając ze snu Antoszka i ferii Marysi odmeldowuję się spędzić wieczór z małżonem.
I z Bridżit!
Bo Bridżit jest fajna.
Jeszcze fajniej byłoby mieć wieczór i małżona i Bridżit i ALKOHOL.
To zadanie na nowy rok.
Doceniać, co się ma i nie ustawać w wysiłkach o więcej ;)