czwartek, 7 listopada 2013

Trudny mamy czas. Strach i bezsilność ciągną nas pod ziemię.
Jest też nadzieja. Taka, co oddech przywraca...
Jestem za nią niewymownie wdzięczna.

W bolesnych sytuacjach z całą mocą dociera do człowieka, że mało jest spraw tak naprawdę ważnych. Miłość, dobro i szczęście. I już.

Mimo wszelkich trudności świat się kręci jakby nigdy nic...
I święta się zbliżają. I Mikołaj. I prezenty. I zapotrzebowanie na nie. Konkretne.
Marysia, skromne serduszko, zażyczyła sobie kuchni, sklepu, gitary, ciastoliny i zestawu klocków.
W najbliższym czasie namówię ją do stworzenia listu, może się uda, że o czymś zapomni wspomnieć... O tym sklepie mogłaby szczególnie, i kuchni. I gitarze, na litość niebios! Wystarczy, że ma flet, pianinko, cymbałki, harmonijkę i tamburyn. To o flet, pianinko, cymbałki, harmonijkę i tamburyn za dużo jak na uszy biednej matki!



1 komentarz: