Za chwilunię będzie 5 miesięcy, jak nie chodzę do pracy.
Nie, zdecydowanie nie czuję się wypoczęta.
Sama nie wiem, czy wciąż, czy jeszcze.
Mimo wszystko nie spieszy mi się do powrotu. I chociaż niezliczoną ilość razy w ciągu dnia mam ochotę i Marysię, i Antka wystawić na Allegro i za cud poczytuję, że mnie do wariatkowa nie odwieźli, i że ich jednak wciąż nie wystawiłam, to bardzo doceniam ten domowy czas. Pracę, co ma sens znacznie większy niż ta ku chwale korporacji.
(i czuję, że świat o mnie jeszcze usłyszy, o moich zasługach i staraniach, i że kiedyś mnie jeszcze wyniosą na ołtarze! - święta J., matka Marii i Antoniego, ikona cierpliwości, patronka rodziców zdesperowanych i pozbawionych nadziei na zmiany, sterroryzowanych wrzaskiem dziewczyneczki o wyglądzie aniołka i piskiem niemowlęcia o oczkach niewinnych niczym lilia! ;))
No.
Zamówiłam już pierwsze książki dla dzieci na święta. W tym roku obiecuję sobie zadbać o prezenty wcześniej niż dzień przed wigilią. Co roku sobie obiecuje, ale czuję, że tym razem naprawdę.
Swoją drogą cudne są teraz książki dla kurdupli.
Mam taką samą frajdę z ich czytania i oglądania, jak Marysia.
W poprzedniej notce było zdjęcie Marysi i świeżowyklutego Anteczka, teraz pstryk po czterech miesiącach:
Ale piekny pokoik :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, książeczki sa cudowne teraz, ja nie umiem przejść nigdy obojętnie i zawsze coś kupię, zresztą moje dziciaki tez zawsze w tekolorowe półki w sklepie , nawet na poczcie teraz tego tyle i Tola zawsze coś tam podczytuje jak stoimi w kolejce ;)
Mówisz, że wyniosą Cię na ołtarze ;) Uśmiałam się z tej ikony :) Dobrze to określiłaś.
No cudne Cudaki, faktycznie, niczym słodkie aniołeczki :)
ps: my jutro jedziemy po prezenty dziecięce, tez jestem w szoku, że nam się to uda tak wczesnie :)
co kupujecie maluchom? ja czekam jeszcze na list Marysi do Mikołaja :) ale coś czuję, że zażyczy sobie kolejny zestaw lego friends, bo te klocki są 'takie cadowe, mamo!' ;)
OdpowiedzUsuńnajwiększy kłopot mam zawsze z prezentami dla dorosłych członków rodziny...
kiedyś im serio młotki kupię, jak to w jakimś radiu kiedyś mówili - żeby sobie prezenty z głowy powybijali ;)
zabawki, zabawki, raz jeszcze zabawki :) wychodzimy z założenia, że póki sa dziećmi i kochają zabawki to to będą dostawac od mikołaja :) Mamy dodrego znajomego który ma małą sieć sklepów z zabawkami w w-wie i okolicach, a że ma super je zaopatrzone i daje rabaty to tam zawsze się zaopatrujemy w takie cuda :) List Tymone napisał już, więc jest już kopara na pilota, śmieciarka, lego i inne pierdoły, a dla Tolci to co podpatrzyłam że najchętniej sprawia jej przyjemność w zabawie, czyli wózek dla lalek, łożeczko, kasę sklepową i... to bardziej dla mnie ;) domek górski playmobila i od razu na urodziny w lutym domek swinki peppy którą uwielbia ;)
Usuńmłotki dobra sprawa, my już kolejny rok tez robimy zgodnie z umową rodzinną tylko prezenty dla dzieci, uf :)
Oj tak... zazwyczaj, kiedy patrzę na moje dziewczynki też mam tą smutną refleksję w głowie, że za szybko... A potem, One robią coś takiego, że Elizę najchętniej widziałabym już na studiach, najlepiej gdzieś za oceanem... a Lilę w przedszkolu z internatem.
OdpowiedzUsuńAle wiesz co? Naprawdę wyglądają jak słodkie niewinne dzieciaki! Tyle, że ja- matka, nie nabiorę się na to ;)
hahaha uśmiałam się z tego komentarza :D
Usuń