czwartek, 15 września 2016

Marysia zaczęła szkołę!
Poszła przejęta, z radością i ciekawością, rozemocjonowana niecierpliwie nóżkami przebierała.
Ona - taka już duża!
Uczennica!

A potem pani ze świetlicy nie zabrała jej na lekcje, zapomniała zrobić zadanie domowe, zgubiła książki, a wraz z nimi całą frajdę.

Przeokrutnie wkurza mnie ta szkoła.
Przeokropnie.
Przestrasznie.
Przebardzo.
I żadne nenufary na taflach jeziora mnie nie uspokoją!

Tłumaczę tej małej główce, że to wszystko nic nie znaczące drobiazgi są, że szkoła to wspaniała przygoda, że ważne jest, żeby się dowiadywać nowych rzeczy, żeby poznawać, chłonąć, doświadczać, żeby się dobrze z tym czuć i świetnie bawić, ale wszystko obraca się w niwecz, albowiem:
'wcale nie, bo pani mówiła, że...!'
Wyrocznia.
Bez powołania.

Gorzej nie mogła trafić.

Antoszek za to miał farta, bo się miejsce w żłobku zwolniło.
Cud prawdziwy, bo to żłobek państwowy, do którego staraliśmy się dostać w czerwcu i się nie udało, a teraz - proszę!
Antoś co prawda za szczęście sobie tego nie poczytuje, chodzi z miną skazańca i płacze w zasadzie cały czas z krótkimi przerwami na focha, ale kiedyś mu się tam przecież spodoba.
tak sobie przynajmniej powtarzam.
i jemu też.
ile mnie to kosztuje wiem tylko ja.

wrzesień taki cudny tego roku...

2 komentarze:

  1. Gratulacje dla Marysi-uczennicy ! :) Oby na swojej dalszej drodze edukacji jak najrzadziej trafiała na tego typu nauczycielki i umiała odnaleźć radość z tego wszystkiego, o czym piszesz - bez przejmowania się drobiazgami. Antosiowi natomiast życzę uwieńczonej sukcesem aklimatyzacji w żłobku - pewnie po prostu czasu potrzebuje. Będzie dobrze ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam i oczom nie wierzę. Co za szkoła!!! Bardzo spokojny wpis jak na takie emocje. Aż się boję co czeka nas za rok! Oby wszystko poszło dalej gładko
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń