wtorek, 27 października 2015

Przeczytałam wczoraj artykuł o złości.
O tu.
Zdanie „widzę, że jest coś, co cię bardzo zezłościło i chcę o tym wiedzieć, ale nie chcę, żebyś mnie biła” wyryłam już sobie w głowie, duszy i pamięci.
I jeszcze ten fragment: Małe dziecko często nie umie inaczej wyrazić swojej frustracji. Podnosi rączkę, kopie, gryzie. To jest dostępny mu sposób na radzenie sobie z uczuciami. To my dorośli przypisujemy tym zdarzeniom zbyt demoniczny charakter.

O niebo lepiej mi z tą wiedzą!
Marysia jest bardzo wrażliwą i emocjonalną dziewczynką, ale ma dobre serduszko.
Obiecuję sobie solennie, że przestanę tragizować i moralizować. 
Mała ma trudny okres, ale to my - wapniaki jesteśmy w tym domeczku dorośli i powinniśmy ją w trudnościach wspierać, a nie mądrzyć się, że nie wolno nikogo bić! Wiadomo, że nie wolno, ale małe łapki same się wyrywają...
I więcej uwagi muszę jej poświęcać.
Więcej takiego czasu bez poganiania, bez gderania i bez organizowania zajęć.
Marysia regularnie chodzi na balet, na basen, na zajęcia plastyczne, a teraz jeszcze na lodowisko. No i do przedszkola oczywiście.
Zabieram ją do teatru, muzeum, kina i na przeróżne warsztaty.
I na zakupy (bo muszę!).
Dochodzę do wniosku, że na palcach jednej ręki mogę policzyć popołudnia w miesiącu, kiedy Mała może robić, co chce. I kiedy może robić to ze mną, bo ja ciągle zajmuję się wyjątkowo absorbującym Antosiem.
Będziemy nad tym pracować.

Nad wyjątkowo absorbującym Antosiem też.
Przesłodki jest i przerozkoszny, ale naprawdę bardzo wymagający.
Domaga się ciągłego noszenia.
Ma to swoje dobre strony, bo mamy w domu wyjątkowo czysto - Antoś uwielbia odkurzać! Odkurzamy codziennie, a i tak kusi mnie, żeby robić to częściej.
Zawijam małego w chustę i łapię za odkurzacz. Mały rozgląda się uważnie i jest bardzo zadowolony.
I cichy.
I ZASYPIA.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz