piątek, 15 listopada 2013

Marysia powinna dopisać do mikołajowego listu ochraniacze na kolana.
Szkoda, żeby jej się tak obtłukiwały, kiedy po raz milion pięćset sto dziewięćsetny rzuca się na nie w  rozpaczy (a główkę chowa między rączki i łka żałośnie).
Rozpacz jest oczywiście uzasadniona.
albowiem:
- łyżeczka do jogurtu została położona o pół centymetra za bardzo na prawo od kubeczka
- jogurt został otworzony w całości, a przecież wysyłała mentalne wiadomości, że życzy sobie, żeby wieczko trzymało się lekko na krawędzi
- nocnik stał nie w tym miejscu
- paskudne wapniaki podały dziecku żółty ręczniczek, kiedy o taki prosiło, ale myślało przecież o zielonym!!!
- kołderka ma nie ten obrazek
- misia życzyła sobie mieć podanego z góry łóżeczka, nie z boku
- jest jeden łyk mleka w kubeczku za dużo
- kubek miała podać mama, nie tata!
- ubierać się do przedszkola??? czyście, zgredulce, do reszty zgłupieli???
- czapka na dwór?!
oraz wiele, wiele, WIELE, WIEEEEELE podobnych dramatów...

Kochany święty Mikołaju,
dla mnie przygotuj proszę meliskę.
Albo lepiej lampkę wina.
Albo dwie.
Butelki.


1 komentarz:

  1. Oj a grzeczna Ty byłaś dziewczynko w tym roku??? ;) Jak tak, to pewnie i cała skrzyneczka by się znalazła ;)
    Buziaki. Trzymaj się, bo widać nie lekko, oj nie lekko.

    OdpowiedzUsuń