poniedziałek, 18 stycznia 2016

niezjad i złośnica.

Nieszczególnie idzie nam rozszerzanie diety.
Marchewka - fuj.
Ziemniak - ble.
Brokuł - czy ty mnie, matko, już nie kochasz?
Podobnie jest z połączeniem powyższych oraz w kombinacjach z buraczkami i wersji z kalarepką.
Niezjadliwe.
Kompletnie.
Dzioba zamyka, główkę odwraca, a to co podstępem matka wciśnie zdegustowany wypluwa.

Wyżera za to mandarynki, ale nie powinien, więc się nie liczy.

Marysia też mi wrażeń dostarcza. Niestrudzenie zachęca mnie do poszukiwania alternatywnych rozwiązań sytuacji, w której to trzeba wyjść z domu za 2 minuty, a córeczka moja akurat nie ma ochoty się ubierać. Albo myć zębów. Albo jeść śniadania. A właściwie to właśnie sobie przypomniała, że wstać też nie chciała, więc może się położy.
Tak, za 20 lat będę wspominać rozbawiona: a pamiętacie, jak Marysia śmiesznie tupała nóżkami i kładła się na klatce schodowej, jak wychodziliśmy rano do przedszkola, hehehe? I co myśleli wtedy o nas sąsiedzi, hahaha!
Tak, już czuję, jak będzie zabawnie.
Póki co jednak nie bardzo mi do śmiechu. Poranna awantura wpisała się w rodzicielską codzienność.
Witki opadają.
Cierpliwość siada.
Dociera do mnie, że to nie Marysia ma problem z zachowaniem, tylko ja ma mam problem z zachowaniem Marysi. Myślę sobie, że jak się z tym uporam, to już będzie z górki.
O ile się uporam.

Zauważyłam ostatnio u Marysi w łóżku mały ręcznik koło poduszki.
- po co Ci ten ręcznik, kochanie?
- żeby wycierać w niego ŁYZY!

4 komentarze:

  1. no tak... nie wiem jak to powiedzieć żeby nie pogłębiać Cię w obniżce samopoczucia... ale.... ubawiłam się :))))
    Jedna z moich córek na ocieranie łyzów zabierała z kibelka rolkę papieru toaletowego :)))
    Będzie dobrze! Za kilka lat wyrosną i razem z nimi wyrosną problemy. I nie chcę Cię straszyć... ale one nie rosną w dół :/
    Trzymaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. za 20 lat? ja już się ubawiłam ;) Choć wiem jak w takich chwilach bolą Cię już zęby od ich zaciskania, ale przecież i tak to najsłodsze co nas spotkało :)
    Ach te łyzy, widzisz, do czego żeś mamuś doprowadziła ;)

    Nie smakuje? poczekaj, spróbuj za jakiś czas wrócić do tematu zmiany diety. Też tak miałam z synkiem, odłożyliśmy to na kolejny miesiąc i w rezultacie dopiero od 7 msc zaczął jeść co innego niż mleko i jabłuszko ;) Dobrze będzie!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tekstem o ręczniku mnie młoda zabiła :)
    A poważnie, polecam Ci dwie rzeczy:
    1. odnośnie młodego - poczytaj o BLW i daj dziecku marchewkę, ziemniaka, brokuła w kawałku. Nawet, jeśli nie ma zębów. Testowałam na mojej anielicy, owszem, śmietnik wszędzie, ale dziecko jadło z zainteresowaniem. Może to jest sposób na niejadka?
    2. odnośnie córki, polecam Ci wszystkie książki Adele Faber, "Rodzeństwo bez rywalizacji", "Jak mówić, żeby dzieci słuchały" itp. Bardzo mi te książki pomagają; obecnie na szafce nocnej leży "Jak mówić do nastolatków"... Szkoda, że o mężach niczego nie napisały ;).

    A w ogóle, to rada moja trzecia, oddychaj. Nie daj się zwariować. To minie!

    Uściski
    novembre

    OdpowiedzUsuń